poniedziałek, 13 listopada 2017


Historia wielu "znajomości"...


Prawie wpół do 11 w nocy, poniedziałek czyli "początek" tygodnia, na czacie na fejsie 25 osób. O czym my rozmawiamy tutaj? czy też tam? gdzie toczy się prawdziwe życie? Toż to nie rozmowa to pisanina,choćby nie wiem jak była mądra tematyka, to nadal bzdurna pisanina! Czy takie relacje są normalne? Chyba nie... 
Ale co ja tam wiem :) 

Jeśli "rozmowy" mają początek lub kontynuacje w realu, jeśli na pytania padają odpowiedzi na dodatek szczere i mądre, to chyba ma to rację bytu...? Ale jak ta pisanina jest życiem i jedyna swobodną relacją a spotkania oko w oko kuleją... no to...nervosol już tego nie udźwignie. 
Może jestem z tych co mają za duże wymagania, może jakaś histeria i wydumane pomysły mnie otumaniły, bo choć jestem dzieckiem XXIgo  wieku i bez kompa ani rusz ;) to jednak dotyk, głos i prawda ciągle mają dla mnie najwyższą wartość.  
Oj, nie lubią mnie za to ;), okrutnie wręcz ;)  A ja zawieram przyjaźnie w rzeczywistym świecie z takimi właśnie wymagającymi ludźmi; da się? da się!

Męczą mnie te pisaniny, nie to że nie chce mi się pisać, ale fajnego, dobrego, żywego, otwartego i uczciwego człowieka mi potrzeba - właśnie ta uczciwość i dobro są miarą mądrości, którą należy się kierować. Bo napisać wszystko można, tylko żaden gest za tym najczęściej nie podąża... Takich realnych znajomości wszystkim nam brakuje... Bo one sprawiają, że uczymy się siebie nawzajem, przez komunikatory to nie działa! Gwarantuję !!!